Bieg czyste Miasto Gdańsk
W ten dzień odbywały się dwa biegi Rodzinny Bieg Czyste Miasto Gdańsk, gdzie nie miałem okazji startować i Kaszuby Biegają, bieg o Złotą Górę. Wybrałem ten pierwszy, ze względu na bliższą lokalizację. Jak wiecie, nie jestem zmotoryzowany i to była też przyczyna startu w Gdańsku, a z drugiej strony słyszałem wiele dobrego na temat tej imprezy. Przed biegiem spotkałem wielu znajomych, z którymi warto porozmawiać o planach. Ja na ten bieg miałem prosty cel pobiec poniżej 40 minut. Niby plan prosty, ale nie zawsze wszystko idzie w parze.
Po odbiorze pakietu byłem naprawdę zdziwiony zawartością, chociaż nie biegam dla pakietu, mi wystarczy sam numer, chip i agrafki. A tutaj w pakiecie, koszulka z dobrego materiału, kubek napój, chip, agrafki i oczywiście numer. Na 30 minut przed danym startem przewidziana była rozgrzewka, przeważnie uczestniczę w takiej rozgrzewce lub robię ja sam. Tutaj było tak, że prowadziła ją Daria Kuza, z programu Aktywuj się w Gdańsku, wiedziałem, że nie mogę sobie odpuścić. Przyszedł czas na start i ruszam z pierwszej linii. Wszystko wyglądało, jak trzeba, nawet przez pewien moment biegłem na drugim miejscu, co u mnie wywołało ogromne zdziwienie. Przecież nie jestem jeszcze tak szybki, aby biec na drugie miejsce, ale z drugiej strony jak nie ma konkurencji tak mocnej, trzeba to umieć wykorzystać i pokazać się z dobrej strony.
Pierwsze 5 km według mojego zegarka to 19:07, nie czułem się zmęczony, a wiedziałem, że mam jeszcze drugie 5 km. Trasę znałem sobotniego parkrunu, gdzie startowałem 3 razy. Po kolejnym okrążeniu stawów spadłem na dalszą lokatę, nie przeszkadzało mi to gdyż biegłem na czas, a nie na miejsce. Dziwnym trafem w pewnym momencie moje tętno poszybowało w górę, nie wiem, od czego było to uzależnione, ale się trochę zmartwiłem. Dodam, że dopiero drugi raz użyłem pasa, by mierzyć tętno. Kolejna część trasy to dwie górki, gdzie tempo biegu trochę spadło.
Na kolejne okrążenie dwóch zbiorników retencyjnych wyszedłem na 6 pozycji, czułem się świetnie, nawet kolka, która mnie dopadła nie była tak straszna, jak podczas innych zawodów. Szybko poradziłem sobie z bólem. Wszystko przebiegło po mojej myśli, aż do momentu, gdzie napotkałem największą przeszkodę zawodów, był to podbieg na końcu trasy. W pewnym momencie chciałem iść pod górę, ale sumienie i nie pozwalało. Postanowiłem, że wbiegne wolniej, ale nie na tyle, by iść. Ostatnie metry widzę zawodnika na 4 miejscu, myślałem, iż uda i się go dogonić, ale za późno zacząłem atak. Gdybym wcześniej zaatakował możliwe, że zdobyłbym 4 lokatę, a tak wbiegam na metę z czasem 38:16 na 5 miejscu open. Kolejny start i czas poniżej 39 min jest dobrze, a może być jeszcze lepiej. Tylko ciężka praca daje efekty.